Jeden, by wszystkimi rządzić…

Jak się pewnie domyślacie, bohaterem dzisiejszego tekstu będzie zapach, który obok legendarnych Baccaratów czy Erba Pura od lat nie schodzi z list bestsellerów. A przecież marka Tiziana Terenzi wcale nie zaczynała od perfum, bo ich specjalnością były… świece! Luksusowe, ręcznie robione, produkowane dla największych domów mody na całym świecie. Kto by pomyślał, że to właśnie jeden z ich zapachów rozkocha w sobie tłumy i stanie się symbolem luksusu, zmysłowości i potęgi w świecie niszowych kompozycji. Są takie zapachy, od których wszystko się zaczyna. Które stają się liderem całej kolekcji, wzorem, do którego późniejsze kompozycje próbują nawiązywać. I choć nie zawsze są kopiowane wprost, to ich charakter, DNA, duch przenika kolejne flakony. Zresztą, podobne zjawisko obserwujemy w mainstreamie – gdy jakiś hit rozkocha w sobie tłumy, prędzej czy później doczekamy się wersji EDP, Elixiru, Absolu, Noir, Intense czy innej wariacji na temat sukcesu.

Ale dziś skupmy się na Kirke – zapachu, który stał się zjawiskiem, przetrwał dekadę intensywnej miłości (i lekkiego przesytu), a mimo to nadal ma swoich wiernych fanów.
Jakie są nasze wrażenia? Czy Kirke to rzeczywiście zapach, który „wszystkimi rządzi”?
Zaraz wszystko Ci opowiem 🙂

Jaki jest Kirke?

Kirke to zapach ociekający owocami. Dosłownie.
Odurza marakują, brzoskwinią, porzeczką i gruszką, bo to te nuty wysuwają się na pierwszy plan i dominują od samego początku. To soczysty, niemal syropowy akord, który atakuje nos z intensywnością świeżo wyciśniętego soku. Ale uwaga! To nie są owoce z cukierkowego dyskontu. I tu jest rzecz, którą kocham i najbardziej i cenię w marce Terenzi, że Paolo ma dar do uchwycenia owoców w sposób tak autentyczny, że niemal czujesz, jak pękają pod palcami. Nie mam pojęcia, jak on to robi, ale jego owoce żyją. Potrafią przewiercić nos i trzymać się skóry przez długie godziny, nie tracąc nic ze swojej świeżości. Baza tej kompozycji została zbudowana z ogromnym wyczuciem. Ciepłe, kremowe drzewo sandałowe, subtelnie słodka wanilia, szczypta ostrej paczuli i miękkie piżmo. To wszystko zostało tak ułożone, by wzmacniać i wydłużać efekt soczystego otwarcia. Dzięki temu nawet po kilku godzinach ciągnie się za Tobą owocowy welon, nie stłumiony, a łagodniejszy i dalej szlachetny.
Na skórze staje się ostrzejszy, bardziej zadziorny, wyłaniają się nuty drzewne, ale gdzieś w tle niezmiennie tętni to słodkie, owocowe DNA. I to właśnie ta niejednoznaczność sprawia, że Kirke od 10 lat nieustannie jest rozchwytywany.

Wybór serca czy efekt mody? Ulegliście propagandzie? 🙂

Brzmi to trochę kontrowersyjnie i jako oddanej członkini ekipy Terenzi pewnie mi nie wypada, ale już Ci tłumaczę jak wygląda to z naszej perspektywy. Jak wiadomo pracujemy w trzyosobowym zespole. Wiemy dokładnie jakie każda z nas lubi zapachy, co nakłada na siebie względem pogody, czy konkretnej okazji itd. Żadna z nas nie zlewa się Kirke, ale każda go docenia i ma ogromny szacunek. Wynika to zapewne z przesytu, bo jednak nie ma co się czarować, Kirke schodzi niemal codziennie, a jeżeli go nie sprzedajemy, to o nim opowiadamy i tak w kółko 😀 Kirke jest jak część naszego niepisanego regulaminu, który po prostu trzeba znać. Doceniamy go i fenomen tej kompozycji w ogóle nas nie dziwi. Po prostu każda z nas ma już swoich faworytów, a wśród tylu zapachów od Terenzi jest więcej smaczków niż tylko Kirke. Bez problemu znajdziemy Ci coś co ma vibe Kirke, ale z orientalną bazą jak Halley, czy owocowy ale z dużą dozą białych kwiatów – jak Andromeda. Jest w czym wybierać.

Wyobraź sobie, że prowadzisz sklep, który słynie z fantastycznych jabłek, po które ciągle ktoś wraca, a w swoim asortymencie masz jeszcze kilka odmian równie pysznych, jak nie lepszych od tych znanych. To czy naprawdę chcesz pokazywać ciągle ten sam produkt, kiedy jest taki wybór? Właśnie tak mamy z Kirke. Ale jedno jest pewne – kompozycję trzeba powąchać, trzeba przetestować, bo co innego na skórze, a co innego na blotterze, to także bardzo ważny aspekt.

Wasze wrażenia

Opinie o Kirke są bardzo różne. I to właśnie jest w tym zapachu najciekawsze.

Dla niektórych to miłość od pierwszego psiknięcia, gdzie dosłownie po kilku sekundach już wiedzą, że „to jest to”. Inni wręcz przeciwnie, uciekają po pierwszym zderzeniu z owocową bombą. A jednak coś w nim zostaje… Często bywa tak, że ktoś odrzuca Kirke na początku, ale wraca po godzinie z blottersem, pytając: „Co to było?!”

Są też tacy, którzy zapragnęli mieć go tylko dlatego, że wyczuli ten zapach u kogoś idącego przed nimi. I nie ma w tym nic dziwnego, bo Kirke ma w sobie coś takiego, że zostawia po sobie ślad, welon, który budzi ciekawość. To zapach dość bezpieczny i jeśli kochasz słodkie, owocowe kompozycje, możesz brać go w ciemno.
Świetnie sprawdza się jako prezent, nie tylko dlatego, że to bestseller i klasyk niszy, ale też dlatego, że nadaje się zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn i to jak na nich pachnie to uuu 🙂

A co z trwałością?
Każdy z ekstraktów Terenzi zawiera aż 30% naturalnych olejków eterycznych, do tego alkohol, bez ani jednej kropli wody. Efekt? Zapachy, które potrafią towarzyszyć Ci przez cały dzień, a nawet dłużej (oczywiście wszystko zależy od pH skóry). Kirke zostaje na włosach, na ubraniach, na szalach – wszędzie.

10 lat później: witamy Kirke Overdose

Po 10 latach nieustannego hype’u na Kirke doczekaliśmy się nowej odsłony – Kirke Overdose.
Przedawkowana wersja kultowego zapachu to kompozycja, która z jednej strony zachowuje charakterystyczne DNA oryginału, ale z drugiej pokazuje jego bardziej słodką, drzewną i wieczorową twarz.

Czy jest mocniejsza?
Zdecydowanie mniej świdrująca, bardziej zbalansowana, dojrzalsza. Osobiście uważam, że jest dużo przyjemniejsza w noszeniu. Ma mniej tej pierwszej, uderzającej owocowej eksplozji, a więcej ciepła i zmysłowości. Jest też bardziej sensualna, jakby stworzona z myślą o zimnym wieczorze i przygaszonym świetle. A co najlepsze, jak wiecie, zapachy od Tiziany Terenzi można ze sobą mieszać.
Layering to nie tylko modny trend, ale wręcz filozofia tej marki pozwalająca tworzyć swój własny, unikalny zapach. Tak samo działa to z duetem Kirke + Kirke Overdose.
Domyślasz się pewnie, jaka to jest moc ?

To idealna opcja dla tych, którzy przestali czuć zapach na sobie ale całe ich otoczenie czuje go nadal. Overdose działa jak dopalacz – przedłuża, pogłębia, powiedziałabym nawet, że tworzy mocną aurę. Zresztą, rekomenduje go sama Tiziana Terenzi, a trzeba przyznać, że wie, co mówi. W końcu sama zlewa się Atlantide, którą można by chyba wybudzić zmarłego 😀

I tak został wybrany…

Każda marka ma swojego pioniera- zapach, który stoi na czele, otwiera drzwi do całej kolekcji, buduje tożsamość. Opium, Sauvage, La Vie Est Belle, Baccarat Rouge, Erba Pura, Black Orchid…
Czasem nawet nie znasz marki, ale znasz nazwę tego jednego, konkretnego zapachu. I tak właśnie jest z Kirke.

Nie zliczę, ile razy klienci przychodzili do butiku i pytali: „Macie może Kirke?”
„Albo wiecie, gdzie można go dostać?”

To właśnie ta kompozycja – soczysta, słodka, hipnotyzująca oczarowała Was najbardziej.
I choć Tiziana Terenzi ma w swojej ofercie wiele pięknych, ambitnych i zaskakujących zapachów, to Kirke pozostaje tym, od którego wszystko się zaczęło. Tym, który rządzi i chyba wciąż nie oddaje korony 😉

Magda

Butik Terenzi