Kontrowersyjny Burdèl. O co tyle krzyku?
Kompozycja o nazwie Burdel zwróciła uwagę niemal każdego przechodnia, kiedy dumnie ozdabiała witrynę butiku Terenzi. Śmiechom nie było końca. Jednak przypadek Burdèl nieco różni się od choćby Arte Profumi Harem Soiree, w którym zapach wyraźnie nawiązuje i pachnie haremem. Jak jest z tym naszym Burdèlem, czy rzeczywiście mówimy tu o domu publicznym?
Czym najłatwiej przyciągnąć wzrok?
Wbrew pozorom nie jest trudno przyciągnąć czyjś wzrok. Można to zrobić na różne sposoby, ale najłatwiej osiągnąć to poprzez kontrowersję. Wzbudzanie emocji, czy to negatywnych, czy pozytywnych działa na mózg jak nic innego. Wywołuje określoną reakcję, a tym samym pozostaje zapamiętane. Tak działa wiele reklam, czy czasopism. Na pewno kojarzycie sytuację, w której zupełnie przypadkowo usłyszycie reklamę w radio czy tv, a później nucicie ją przez pół dnia. Jednak jakby tak głębiej się zastanowić, to ani treść, ani fabuła nie była tam warta uwagi, ale chwytliwa melodia, która jej towarzyszyła, postanowiła zostać z nami przez wiele godzin. I choć może Ci się wydawać, że nie słuchasz tych reklam, to nagle wszystko Ci się przypomina, gdy odwiedzasz aptekę czy sklep rtv.
Wzbudzenie kontrowersji to jeden ze sposobów na wyróżnienie się i przede wszystkim utkwienie w pamięci. W świecie niszowym to dość popularne zjawisko, stosowane w celu przełamania monotonii, tabu i podkreślenia wyjątkowości niszy. Nisza nigdy nie kierowała się tym, co bestsellerowe i na co w danym momencie jest zapotrzebowanie. Kartą przetargową zapachów niszowych jest przede wszystkim sama kreacja, design i nazwa, która pozwoli wyróżnić się z tłumu.
Kontrowersyjna nazwa to także swego rodzaju „łatka” marki, która pozwoli myśleć odbiorcom, że są odważni i nie boją się innowacyjności. Kolejna istotna kwestia to oczywiście zasięgi, które właśnie przez kontrowersje błyskawicznie szybują do góry. O nich się dyskutuje i chce się poznać, a w przypadku perfum, gdy coś wywołuje skandal – pragnie się nimi pachnieć.
Nastało małe nieporozumienie… To Burdèl to nie burdel?!
Z kompozycją Burdèl wiąże się ciekawa historia, tak a propos kontrowersji. Podczas pobytu Tiziany i Paolo Terenzi w Polsce opowiadałyśmy założycielom o tym, jak bardzo spodobał się Burdel naszym klientom. Zaznaczyłyśmy, że początkowo zapach przyciągał nazwą, wywołując niemały śmiech, dopiero później samym aromatem. Jak się później okazało, kreatorzy byli zaskoczeni polskim tłumaczeniem Burdèl, zatem wchodząc na nasz rynek nie zdawali sobie jeszcze sprawy jaką perełkę stworzyli.
Dlatego trochę Was rozczarujemy 🙂 Słowo „burdèl” zostało zaczerpnięte z dialektu regionu Emilia Romagna, rodzinnych stron Tiziany i Paolo Terenzi. Oznacza ono dziewczęta i chłopców, czyli zwyczajnie beztroską młodzież, która w swoim życiu poszukuje szczęścia i radości.
Oj marka Terenzi lubi, ale marka Terenzi przede wszystkim potrafi w tę kontrowersję i o ile cel Burdèl nie był do końca zamierzony, tak inne kreacje lubią opowiedzieć to i owo.
Duch kolejnej bestsellerowej kompozycji Dionisio kipi afrodyzjakami. Ucieleśnia zarówno męską, jak i kobiecą naturę, rozpalając pierwotną iskrę obecną w każdej żywej istocie, która czasami pozostaje uśpiona. Dionisio wypełniają feromony i wanilia z Tahiti o potężnej, zwierzęcej sile uwodzenia.
Pozostając w temacie chwytliwych nazw kreacji, nie można nie wspomnieć o zapachach sygnowanych truciznami, które szczególnie upodobała sobie Lukrecja Borgia, a wśród nich min. bieluń, cykuta, arszenik, czy rycyna, których aromat absolutnie uzależnia.
Czym więc pachnie Burdèl od Tiziany Terenzi?
Kompozycja to Burdèl rozgrzewająca mieszanka zapachowa, w której zaskoczy Cię silna nuta musującej bergamotki i egzotycznych przypraw. Serce ekstraktu stanowi otulająca nuta balsamu Gurjan z Indii w połączeniu z cypriolem i drzewem gwajakowym, a delikatnej słodyczy nadaje tu konwalia. W bazie perfum eleganckie połączenie piżma, wanilii i drogocennej ambry, zostało skontrastowane wyrazistym oudem i drzewem sandałowym z Indonezji.
Warto zaznaczyć, że Burdel w żadnym stopniu nie jest zapachem świeżym. To zmysłowy aromat, z wyraźną nutą kminku i całym mnóstwem rozgrzewających, drzewnych akordów. Jest zmysłowo i intrygująco, a jego intensywność zaczepia z taką samą łatwością co nazwa.
To co, skusisz się na Burdèl? 🙂